Może to dla Ciebie proste i banalne, jednak dla mnie stanowi rzecz praktycznie niewykonalną.
O czym mowa? O przejmowaniu się.
Nieraz bywa tak, że jedno drobne słowo może mnie naprawdę dotknąć i będę się nim przejmować przez dobre kilka(naście) godzin. Podobnie jest z różnymi życiowymi sytuacjami. Często długo o nich myślę, zadając sobie pytanie "co by było, gdyby...?".
Bez sensu, prawda?
W życiu chciałabym się nauczyć wielu rzeczy, jedną z nich jest właśnie nie przejmowanie się tyloma sytuacjami. Nie, nie chodzi tutaj o kompletny brak hmm... emocji?
Chodzi mi bardziej o ograniczenie tej cechy. Chciałabym się przejmować tylko w sytuacjach, które naprawdę do tego skłaniają.
Głupie, prawda?
Pewnie powiesz, że to takie proste... Sądzisz, że powinnam olać to wszystko? Ba! Też tak sądzę!
Jednak łatwiej jest powiedzieć, a trudniej wykonać. Życiowe sytuacje czasem bywają męczące i zaskakujące, ale gdyby ich nie było, to nasze życie byłoby po prostu przewidywalne. Co się z tym wiąże?
Nuda. Nic ciekawego by się w naszym życiu nie działo, ciągle to samo, to, co sobie zaplanujemy. W końcu i Tobie by się to znudziło.
Po dłuższym przemyśleniu dochodzę jednak do wniosku, że to przejmowanie się czymś, nie jest aż takie złe. To mój indywidualny sposób na odreagowanie... A indywidualność to podstawa, nieprawdaż?
Mimo iż czasem wyglądam na osobę "twardą", to nie zawsze tak jest, po prostu staram się tego nie okazywać :)
Ehh... Pewnie po przeczytaniu tego sądzisz, że nie wiem o czym piszę. Uważasz, że problemy w tym wieku się nie liczą, że są to błahostki. Owszem, może i są, ale to są moje problemy i to ja z nimi "walczę".
A wy? Czego chcielibyście się nauczyć?
#Carolina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz i obserwacja przywołuje na mojej twarzy uśmiech :)